Felietony, Proces

Marek Grausz "Moje Gumowanie" Dzięki uprzejmości Marka Grausza zamieszczam broszurę jego autorstwa „Moje gumowanie” gdzie opisał własne doświadczenia z pracy z gumą.

Spis treści:

I. Rys hostoryczny
II. Ogólne zasady postepowania
III. Materiały i przybory
1. papier i jego przygotowanie
2. Negatyw i dobór motywów
3. Guma arabska
4. Dwuchromian potasu lub amonu
5. Pigmenty
6. Przybory gumisty
IV. Krok po kroku – czyli technologia gumowania
1. Przygotowanie emulsji światłoczułej
2. Uczulanie papieru
3. Suszenie
4. Naświetlanie
5. Wywoływanie
6. Czyszczenie końcowe
7. Oprawianie i sygnowanie
V. Warto wiedzieć
VI. Zakończenie
Przykłady prac w technice gumy

Felietony

Czy to pytanie, z literatury staropolskiej ma jakikolwiek związek z fotografią i to w technice gumy? Ma, bowiem, znajomość owych proporcji jest ważna we wszystkim.
Często spotykam się z pytaniem, dlaczego nie podaję proporcji liczbowo, ale określeniami mniej – więcej, obficie, skąpo, śladowo. Guma jest techniką pracującą na tak niestandaryzowanych surowcach, ze podawanie proporcji liczbowych nie ma większego sensu. Na przykład sama guma arabska jest to żywica akacji sudańskiej, a zatem jest mieszaniną białek roślinnych – o nieustalonym składzie. Na jej właściwości fotograficzne mają wpływ tak nieznane okoliczności jak skład gleby, na którym akacja rosła, okres roku w którym nastąpił zbiór żywicy, nasłonecznienie w danym roku, oraz jak liczne było stado kóz pasących się w cieniu danej akacji. Te wszystkie okoliczności są dla nas nieznane, i dlatego musimy je w jakiś sposób kompensować.
Podstawową cechą warstwy światłoczułej zależna od proporcji jest kontrastowość, czyli zdolnością do odwzorowania kontrastów negatywu w obrazie pozytywowym. Zależność ta jest określona tak, że im więcej soli chromu w stosunku do gumy tym warstwa czulsza ale i o niższej kontrastowości. W najczęstszym wypadku jest to proporcja 1:1. Pamiętajmy jednak, ze poza wcześniej wymienionymi okolicznościami, wpływ ma choćby to, jak gęstą mamy gumę roboczą. Ujednolicony mamy tak naprawdę tylko roztwór soli chromowych – ja szykuję roztwór nasycony w ten sposób ze duża ilość soli zalewam gorącą wodą – rozpuszcza się duża ilość, a po ostudzeniu nadmiar ulega rekrystalizacji na dnie.

Continue Reading

Felietony

Do czego służy termometr? Wydawało by się, że odpowiedź na to pytanie jest jedna. Termometr służy do pomiary temperatury – w zakresie i z dokładnością właściwą danemu modelowi termometru.

Chciałbym jednak zadać pytanie, czy termometr może służyć do pomiaru odległości miedzy miastami? Założenie dodatkowe – nie traktujemy przedmiotu zwanego termometrem jako wzorca długości.

Otóż może. Podam tu stosunkowo prosty sposób takiego pomiaru. Budujemy urządzenie holowane za samochodem. W tym urządzeniu jest koło, które toczy się po drodze, i posiada łożysko (lub piastę, – to drobny szczegół techniczny) o znanym współczynniku tarcia. Łożysko jest obudowane e ten sposób, aby był znany współczynnik przepływu ciepła, a zatem stopień chłodzenia tego łożyska. Termometr mierzy temperaturę na początku pomiaru, urządzenie jest holowane po mierzonej drodze. W punkcie końcowym  odczytujemy temperaturę, uwzględniając stopień chłodzenia łożyska oraz znając jego pojemność cieplną możemy obliczyć ilość wytworzonego ciepła. Znając ilość uzyskanego ciepła obliczamy wykonaną pracę, którą – znając obwód toczonego koła w prosty sposób przeliczamy na odległość  jaka chcieliśmy zmierzyć.

Proste? Powiedziałbym, ze wręcz banalne. Czemu więc nie stosujemy tej metody? Ponieważ mamy metody prostsze, tańsze i dokładniejsze. Termometr zaś jest przeznaczony do czegoś innego niż pomiar długości.

Continue Reading

Felietony

Fotografia, cóż to takiego? Z najbardziej podstawowego punktu widzenia jest to technika pozwalająca na tworzenie obrazu za pomocą światła.

Czy fotografia jest sztuką? Fotografia może być sztuką, tak samo jak malarstwo, muzyka czy pisanie wierszy sztuką być może, ale nie musi. Carl von Clausewitz w swojej pracy „O wojnie”, definiuje sztukę jako zdolność do zobaczenia i wyizolowania z nieprzejrzanej masy przedmiotów i zależności tego co jest najważniejsze i decydujące. Fotografia zatem jest sztuką wtedy, kiedy poza możliwością rejestracji rzeczywistości użyta zostaje do rejestracji tego, co najważniejsze i decydujące. Dopiero w takiej sytuacji zamiast pełnego spektrum hałasu świata mamy przekaz.

Jak taka selekcja jest  uzyskiwana? Ano, procesem twórczym, który jest tak naprawdę procesem wyboru. Posługując się nawet  najbardziej zautomatyzowanym urządzeniem do rejestracji obrazu – takim które samo ustala ekspozycję, balans kolorów, ostrość i wiele różnych parametrów, to MY, fotografujący decydujemy, na co i skąd skierujemy aparat, na którym elemencie  przedmiotu umieścimy punkt pomiaru ostrości oraz w którym momencie zwolnimy migawkę. Proces ten będzie najoczywistszym procesem wyizolowania tego, co uznaliśmy za wystarczająco istotne aby zarejestrować na fotografii. Od nas wyłącznie zależy, czy będzie to widok kościoła na wsi, maszerująca orkiestra dęta, żabka w trawie czy ciocia Zosia pod krzaczkiem. Wybór pokazanego fragmentu jest już aktem twórczym, ale nie zakończeniem procesu twórczego.

Continue Reading

Felietony

W roku 1839 Louis Jacques Mande Daguerre, właściciel paryskiej dioramy (rodzaj widowiska, polegający na przewijaniu obrazów w tle dekoracji w celu iluzji ruchu), wynalazł fotografię. Zresztą, wcześniej opracował bardzo charakterystyczną technikę obrazów uzyskiwanych światłem Nicephore Niepce. Daguerre zastosował zaobserwowaną wcześniej światłoczułość soli srebra, AgJ.

Technika fotografii rozwijała się szybko, już w 1842 roku powstała technika talbotypii, w której po raz pierwszy powstawał najpierw negatyw a następnie pozytyw.

Nie będę tu opisywał szczegółowo rozwoju fotografii, ponieważ można znaleźć te dane w każdym podręczniku. W naszym przypadku ważne jest to, aby wiedzieć, ze ówczesne zdjęcia żółkły i obraz zanikał, najczęściej już po kilku latach. Nie znano mechanizmu tego procesu, dziś wiemy, ze związki siarki używane jako utrwalacz nie zostawały wystarczająco wypłukane z obrazu, i powodował, że ziarna srebra metalicznego, (które tworzą obraz fotograficzny, czarny ze względu na swoją strukturę przestrzenną) zostawały przekształcone w bryłki siarczku srebra. Dziś wiemy, ze nawet najdokładniejsze wypłukanie zdjęcia nie jest w stanie go uratować, ponieważ reakcja nastąpi pod wpływem dwutlenku siarki, który jest obecny w powietrzu.

Najważniejsze dla naszych rozważań jest  to, ze w tym czasie zaobserwowano, iż papirusy egipskie nie zmieniły koloru przez 4000 lat. Oczywiście, kolor pozostał w piśmie, bo podłoże zżółkło lub zbrązowiało, ale samo pismo pozostało bez zmiany. Zaczęto badać, jaki jest skład inkaustu egipskiego. Okazało się, ze jest to mieszanina gumy arabskiej (rozpuszczalnej w wodzie żywicy akacji sudańskiej) i sadzy, w przypadku pisma czarnego, lub zielonych minerałów w piśmie kolorowym.

Continue Reading

Felietony


Historia fotografii z perspektywy gumisty autorstwa Tomasza Mościcikiego ilustrowana fotografiami „z epoki”. Tekst obowiązkowy nie tylko dla gumistów ale dla wszystkich, którzy chcą być świadomymi fotografami.

Nie wyobrażam sobie, by uprawiać świadomie fotografię wykonaną w technice gumy bez próby zrozumienia dlaczego w ogóle technika ta pojawiła się w arsenale artystycznych środków w sztukach plastycznych, skąd wziął się jej rozkwit i późniejszy upadek. Jeśli dziś we współczesnej fotografii podejmujemy próby wskrzeszenia tej i innych technik święcących swe największe tryumfy na przełomie XIX i XX wieku musimy to czynić ze świadomością, że nasi poprzednicy sprzed stu lat byli naprawdę wielkimi artystami. Tak wielkimi… że nie musimy już powtarzać dosłownie ich wizji. Ich wielki dorobek może być dla nas jednak źródłem licznych inspiracji. Często bowiem dobre pomysły na przyszłość oparte są na wielowiekowych doświadczeniach.

Uprawiając dziś fotografię wykonywana w technikach nietypowych musimy pamiętać, że ich rozwój był rezultatem sporu pomiędzy zwolennikami umieszczenia fotografii wśród innych sztuk plastycznych a krytykami, którzy nie szczędzili jej wielu bardzo często kąśliwych uwag. Dziś można oddać im sprawiedliwość. Ich krytyczne uwagi przyczyniły się bowiem do rozwoju fotografii w jej technicznym i artystycznym aspekcie. Dla wyjaśnienia istoty toczonego wówczas sporu należy na początku przybliżyć malarskie pojęcie „efektu”. Oznacza ono w skrócie przewagę stosunku światła i cienia, układu barwnych lub monochromatycznych plam, pewnego skrótu nad dbałością o wypracowanie każdego szczegółu. Wedle tej klasyfikacji Rembrandt był bliższy sztuce „efektu”. Na drugim biegunie można umieścić pełne najdrobniejszych i starannie dopracowanych szczegółów grafiki Dürera. Fotografia jest ze swej istoty techniką operującą „detalem”, a więc „gadatliwą”. Guma dwuchromianowa przez swoja naturalną skłonność do gubienia szczegółów to technika „efektu”, choć przecież trzeba pamiętać, że i ona zdolna jest do operowania szczególem – a to już zależy od woli i… umiejętności fotografa. Jej naturalna predylekcja do „efektu” jest także zgodna z widzeniem ludzkiego oka, syntetyzującego oglądany obraz świata.

Continue Reading

Felietony

Guma – ta szlechetna technika, pochodząca z czasów gdy fotografowali nasi pradziadkowie, zyskała we współczesnej cywilizacji masowego obrazka nowe znaczenie i nową wartość, nie tylko estetyczną, ale i dokumentalną, która była niezna naszym fotograficznym przodkom. Dokumentalną, ponieważ pokazuje autentyczne i niepowtarzalne spojrzenie, prawdziwe doświadczenia świadomego autora, który odrzuca doskonały technicznie obrazek z „minilaba” pokazujacy rodzinę na imieninach u cioci Juzi, na rzecz indywidualnej wypowiedzi obrazem, spojrzenia na to co go interesuje, pokazania tego w obrazie, który nie zawiera żadnej unifikacji, elektroniki i wszendobylskiej japońskiej techniki. Teraz trochę niezbędnej historii, która jest niezbyt łaskawa dla technik szlachetnych i zresztą słusznie, ponieważ posługiwali się nią tzw. pikturaliści, którzy uważali, że tylko fotografia naśladująca malarstwo jest sztuką. Do dzisiaj pojęcie „fotografii artystycznej” kojarzy się wielu ludziom z rozmytymi i miękkimi fotografiami.
Continue Reading

Felietony


Tłumaczenie i Przedmowa – Tomasz  Mościcki

Fotografia to interpretacja

W zamieszczonym tu artykule „Kłopotliwa muza” wspominałem o sporze, który na przełomie XIX i XX wieku absorbował fotografów. Ówczesny świat mistrzów obiektywu podzielił się na dwa obozy. Pierwszy – można by go określić „obozem zachowawczym” pozostawał na stanowisku, że fotografia jest sztuką dokumentacyjną, że jej charakterystyczna cecha jest mechaniczność zapisu, jego obiektywizm. Druga strona tego sporu – nazwijmy ja „obozem postępu” uważała, że fotografia jest niezależną dziedzina sztuki, niezależną. Lecz blisko spokrewnioną z malarstwem i grafiką. Należeli do nie także przedstawiciele ruchu piktorialistycznego, prężnie rozwijającego się po obu stronach Atlantyku. W Stanach Zjednoczonych pod wodzą Alfreda Stieglitza działali artyści spod znaku Photo Secession. W Europie „Wiedeński Trójlistek”, paryski Photoclub, organizacje skupiające kontynentalnych piktorialistów walczyły o uznanie fotografii uprawianej w technikach szlachetnych. Jednym z jej największych mistrzów był Robert Demachy, paryski bankier, z zamiłowania malarz i fotograf. Demachy odkrył możliwości gumy w połowie lat 90. XIX wieku. Był mistrzem rozbijania obrazu fotograficznego, odbierania mu jego naturalnej „gadatliwości”. Jego gumy, w późniejszych latach wykonywane niemal wyłącznie brązach i czerniach przywodzą na myśl wyrafinowane grafiki. W roku 1904 Demachy poszerzył swoje artystyczne spektrum o nowa wówczas technikę – olej, metodę dającą możliwość jeszcze silniejszych przekształceń obrazu. Demachy (dzieląc los innych piktorialistów) atakowany był często za skrajne wyrafinowanie swoich fotografii, nazbyt zdaniem jego krytyków swobodne manipulowanie obrazem. Poniższy tekst, będący obroną swoich artystycznych poglądów i bezpardonowo krytykujący miłośników fotografii mechanicznej opublikował Demachy w słynnym amerykańskim piśmie „Camera Work”. Był rok 1907.
Continue Reading

Felietony

"Henryk Rogoziński" fot.Maciej OstaszewskiDzieło Henryka Rogozińskiego zwraca uwagę odmiennością wizji artystycznej. Fotograficzne obrazy nie mają odpowiednika w polskiej fotografii artystycznej. Są jedyną i niepowtarzalną wartością stworzoną przez twórcę na własny użytek, lecz zaadresowaną do widza, który czerpie z tych dzieł radość estetyczną. Nie są to fotografie czy utwory poligraficzne, ani też „gumy”, jednakże czerpią one z wymienionych dyscyplin artystycznych w równej mierze, stwarzając obrazy unikalne i odrębne.

Henryk Rogoziński pracuje z podziwu godną konsekwencją, wytrwale realizuje raz przyjęty program artystyczny. Efektem tej pracy jest swoisty mikrokosmos rządzony pozornym chaosem i poddany żywiołowi przypadku. Kapryśna technologia przynosi po części efekty przypadkowe, jednakże są one ściśle kontrolowane przez artystę w każdym etapie pracy. Zaczyna się ona w terenie. Henryk Rogoziński fotografuje dużo i namiętnie, przejawia temperament rasowego pejzażysty. Poszukuje tematów przyległych do własnej wizji artystycznej, przybliża się do wybranego fragmentu przyrody, niekiedy wykonuje kilka wersji jednego krajobrazu czy drzewa, ogląda je z różnych stron, wybiera perspektywę i określoną hierarchię ważności elementów głównych, dobiera tło. które stanowi w jego pracach ważny element kompozycyjny. W holistycznej przestrzeni z upodobaniem umieszcza dzieła rąk ludzkich jak np. chata. kościół, cerkiew czy fragment ulicy. Fotografie stanowią materiał wyjściowy do dalszych etapów pracy.

Continue Reading

Felietony

Pisząc ten tekst chcę zabrać głos w sprawie jednego z wielkich fotografów tworzących w technice gumy. Pierwszym, który stworzył własny styl w tej technice i to w czasach przed drugą wojną światową. Niestety po latach został prawie całkowicie zapomniany, mimo swoich zasług na polu fotografii jak i upowszechniania tej dziedziny sztuki wśród wszystkich fotografujących bez podziału na amatorów i artystów. Dziś mało kto może się pochwalić, że oglądał jego prace w oryginale, nawet jeśli sam zajmuje się gumą. Pisząc tą krótką (ze względu na ograniczony materiał historyczny) monografię chciałbym oddać hołd i uznanie dla Mariana Dederki i jego wszechtwórczej osobowości, którą dziś możnaby obdzielić kilku fotografów. Praca ta jest poświęcona człowiekowi, który całe swoje życie oddał fotografii i eksperymentom na jej polu, lecz nie doczekał się szerszego opracowania w formie całościowej monografii, czy też książki z reprodukcjami prac. Zbierając ten materiał pragnę przekazać go za pośrednictwem internetu wszystkim tym, którym nie obca jest historia fotografii i ludzi, którzy ją tworzyli. Korzystajcie zatem z tej wspaniałej technologii do przekazywania wiedzy i informacji w nieskrępowanej formie bez kosztów, zysków i cenzury. Mam nadzieję, że informacje zawarte w tym opracowaniu pomogą wam we własnych eksperymentach nad procesem

Continue Reading