Felietony


Historia fotografii z perspektywy gumisty autorstwa Tomasza Mościcikiego ilustrowana fotografiami „z epoki”. Tekst obowiązkowy nie tylko dla gumistów ale dla wszystkich, którzy chcą być świadomymi fotografami.

Nie wyobrażam sobie, by uprawiać świadomie fotografię wykonaną w technice gumy bez próby zrozumienia dlaczego w ogóle technika ta pojawiła się w arsenale artystycznych środków w sztukach plastycznych, skąd wziął się jej rozkwit i późniejszy upadek. Jeśli dziś we współczesnej fotografii podejmujemy próby wskrzeszenia tej i innych technik święcących swe największe tryumfy na przełomie XIX i XX wieku musimy to czynić ze świadomością, że nasi poprzednicy sprzed stu lat byli naprawdę wielkimi artystami. Tak wielkimi… że nie musimy już powtarzać dosłownie ich wizji. Ich wielki dorobek może być dla nas jednak źródłem licznych inspiracji. Często bowiem dobre pomysły na przyszłość oparte są na wielowiekowych doświadczeniach.

Uprawiając dziś fotografię wykonywana w technikach nietypowych musimy pamiętać, że ich rozwój był rezultatem sporu pomiędzy zwolennikami umieszczenia fotografii wśród innych sztuk plastycznych a krytykami, którzy nie szczędzili jej wielu bardzo często kąśliwych uwag. Dziś można oddać im sprawiedliwość. Ich krytyczne uwagi przyczyniły się bowiem do rozwoju fotografii w jej technicznym i artystycznym aspekcie. Dla wyjaśnienia istoty toczonego wówczas sporu należy na początku przybliżyć malarskie pojęcie „efektu”. Oznacza ono w skrócie przewagę stosunku światła i cienia, układu barwnych lub monochromatycznych plam, pewnego skrótu nad dbałością o wypracowanie każdego szczegółu. Wedle tej klasyfikacji Rembrandt był bliższy sztuce „efektu”. Na drugim biegunie można umieścić pełne najdrobniejszych i starannie dopracowanych szczegółów grafiki Dürera. Fotografia jest ze swej istoty techniką operującą „detalem”, a więc „gadatliwą”. Guma dwuchromianowa przez swoja naturalną skłonność do gubienia szczegółów to technika „efektu”, choć przecież trzeba pamiętać, że i ona zdolna jest do operowania szczególem – a to już zależy od woli i… umiejętności fotografa. Jej naturalna predylekcja do „efektu” jest także zgodna z widzeniem ludzkiego oka, syntetyzującego oglądany obraz świata.

Continue Reading

Felietony


Tłumaczenie i Przedmowa – Tomasz  Mościcki

Fotografia to interpretacja

W zamieszczonym tu artykule „Kłopotliwa muza” wspominałem o sporze, który na przełomie XIX i XX wieku absorbował fotografów. Ówczesny świat mistrzów obiektywu podzielił się na dwa obozy. Pierwszy – można by go określić „obozem zachowawczym” pozostawał na stanowisku, że fotografia jest sztuką dokumentacyjną, że jej charakterystyczna cecha jest mechaniczność zapisu, jego obiektywizm. Druga strona tego sporu – nazwijmy ja „obozem postępu” uważała, że fotografia jest niezależną dziedzina sztuki, niezależną. Lecz blisko spokrewnioną z malarstwem i grafiką. Należeli do nie także przedstawiciele ruchu piktorialistycznego, prężnie rozwijającego się po obu stronach Atlantyku. W Stanach Zjednoczonych pod wodzą Alfreda Stieglitza działali artyści spod znaku Photo Secession. W Europie „Wiedeński Trójlistek”, paryski Photoclub, organizacje skupiające kontynentalnych piktorialistów walczyły o uznanie fotografii uprawianej w technikach szlachetnych. Jednym z jej największych mistrzów był Robert Demachy, paryski bankier, z zamiłowania malarz i fotograf. Demachy odkrył możliwości gumy w połowie lat 90. XIX wieku. Był mistrzem rozbijania obrazu fotograficznego, odbierania mu jego naturalnej „gadatliwości”. Jego gumy, w późniejszych latach wykonywane niemal wyłącznie brązach i czerniach przywodzą na myśl wyrafinowane grafiki. W roku 1904 Demachy poszerzył swoje artystyczne spektrum o nowa wówczas technikę – olej, metodę dającą możliwość jeszcze silniejszych przekształceń obrazu. Demachy (dzieląc los innych piktorialistów) atakowany był często za skrajne wyrafinowanie swoich fotografii, nazbyt zdaniem jego krytyków swobodne manipulowanie obrazem. Poniższy tekst, będący obroną swoich artystycznych poglądów i bezpardonowo krytykujący miłośników fotografii mechanicznej opublikował Demachy w słynnym amerykańskim piśmie „Camera Work”. Był rok 1907.
Continue Reading