Bronisław Bugiel

Bronisław Bugiel urodzony 2.10.1934 r. w Chorzowie. W Katowicach ukończył Technikum Fotograficzne. Od 1954 do 1990 r. – fotoreporter „Gazety Lubuskiej”. 16 indywidualnych wystaw fotograficznych, 10 wystaw fotograficznych współ autorskich. Liczne nagrody i wyróżnienia. Od 1991 roku członek Związku Polskich Artystów fotografików. Od 1989 roku tworzy prace w technice szlachetnej – gumowej.

Bronisław Bugiel związał swoje życie z fotografią. Przez kilkadziesiąt lat był fotoreporterem „Gazety Lubuskiej”. Wykonał mnóstwo znakomitych zdjęć, rejestrując na kliszy wydarzenia, które działy się w mieście i regionie. Dokumentował sprawy ważne, a także mniej istotne – tworzące dziś obszerny zapis życia społecznego na Środkowym Nadodrzu, na przestrzeni bez mała półwiecza. Przyszło mu pracować w czasach, kiedy „prawda obrazu” oznaczała często sztampowe, landrynkowe widzenie rzeczywistości. Uzależnione od przemijających sytuacji i trendów ideologicznych. Nie była to rola wdzięczna dla człowieka z gruntu uczciwego i rzetelnego. Rodem z Górnego Śląska.
Dlatego w pewnym momencie poczuł się zmęczony. „Gdy zacząłem się starzeć, znużyła mnie powtarzalność – szczególnie imprez politycznych, twarzy Zrobiło się nieciekawie”.

Zajął się wówczas pszczelarstwem i sadownictwem… Pasja fotografowania okazała się jednak silniejsza. Sięgnął do technik szlachetnych, których tajniki poznawał podczas nauki w szkole fotograficznej w Katowicach. Nigdy nie starczało mu na nie czasu. Zaczyna robić zdjęcia w zapomnianej technice gumowej nazywanej potocznie „gumą”. Sposób ten wynaleziono w połowie XIX wieku, jednak praktycznie zaczęto stosować około roku 1904. Szczególną popularność „guma” zyskała w Szwajcarii, Francji i Austrii. W Polsce zajmował się nią z powodzeniem Marian Dederko /1880-1965/ W skrócie istota chemiczna tej metody polega na wykorzystaniu światłoczułych właściwości roztworów dwuchromianu potasu oraz żelatyny lub gumy arabskiej, pełniących rolę koloidu i barwnych pigmentów. Pod wpływem światła roztwory te ulegają zgarbowaniu i tracą zdolność rozpuszczania się w wodzie.
W wyniku wypłukania nie zgarbowanego koloidu powstaje relief przyjmujący barwnik tworzący obraz. Sam proces powstawania fotogramu jest rozłożony w czasie /trwa nawet niekiedy tydzień/, a każda z odbitek ma charakter unikatowy. Podłożem na którym wykonuje się „gumy” jest papier – najlepiej akwarelowy lub czerpany. Praca towarzysząca rodzeniu się obrazów przypomina nieco warsztat grafika i malarza. Wymaga również umiejętności typowo plastycznych.

Głównym tematem prezentowanych na wystawie prac jest Zielona Góra. Autor spędził tu znakomitą część swojego życia. Bohaterem uczynił wyłącznie stare miasto. Jego architektoniczna tkanka zmieniała się w ciągu stuleci poprzez narastanie, dodawanie i wymianę budowli, tworząc w efekcie wyjątkowo urokliwe połączenie rozmaitych wątków, proporcji i form wzajemnie ze sobą współgrających. Bugiel spogląda na starówkę nieco melancholijnie, dając upust własnej wrażliwości. Pokazuje ulubione miejsca z nutą nostalgii. Najcenniejsze zabytki powtarzają się w kilku odsłonach. Charakterystyczna bryła konkatedry pw. Świętej Jadwigi jawi się niczym impresjonistyczny obraz malowany o różnych porach dnia, roku i w zmiennym oświetleniu. Jak „Katedra w Rouen” Moneta. Podobnie ratusz.
Artysta potrafi także dostrzec i utrwalić swoiste piękno dawnych, niszczejących kamienic widzianych nie od fasady, ale od strony podwórek. Wzrusza 90 uroda parterowych domków o pokrzywionych ze starości dachach. Poszczególne przedstawienia niejako odwzorowują architektoniczne kształty jako coś utraconego, żywego jedynie w pamięci. Wrażenie to dodatkowo potęgują barwne ingerencje przypominające niekiedy kolorowane fotografie z początku wieku. Wydobywają one i podkreślają specyficzną atmosferę miasta. Co ciekawe na zdjęciach tych nie ma ludzi. Może to właśnie rodzaj hołdu dla tych, którzy to miasto kiedyś budowali? A może raczej memento dla tych, którzy tu dziś mieszkają? ów dylemat powinien rozstrzygnąć widz.

Leszek Kania

Źródło: http://www.zgora.pl