Jest Pan niezwykle wszechstronnym człowiekiem nie tylko jeśli chodzi o fotografię. Pańskiej działalności i twórczości można by poświęcić całą książkę. Będę chciał, jeśli Pan pozwoli, za chwilę poruszyć i inne tematy, nasza strona jest jednak o gumie i dlatego na początek pytanie niejako sztandarowe. Jaki był powód i początki Pańskiego zainteresowania gumą ?
Co do książki to raczej bym nie przesadzał. Wyszłaby raczej broszura i to dość cienka.
Jeśli chodzi o fotografię – to właściwie w świetle obowiązujących zasad, przepisów i definicji jestem amatorem. Moim chlebem jest dziennikarstwo i krytyka teatralna, fotografia zaś – ta rozumiana profesjonalnie – daje mi możliwość zdobycia najwyżej deseru.
Guma zaś jest zajęciem dla amatorów właśnie, to znaczy – wziąwszy pod uwagę łaciński źródłosłów i powinowactwo „amatorów” z włoskim dilletanti, a oba te słowa oznaczają miłośników – czyli jest zajęciem dla ludzi, którzy autentycznie lubią fotografię i oddają jej wszystek swój wolny czas. Tak samo jest ze mną.
Początki? 9 lat temu mocą szczęśliwego przypadku miałem zaszczyt i przyjemność poznać Wiesława Zielińskiego. U niego to w pracowni wisiały oprawione w ramki dziwne… no właśnie. Nie fotografie, a nie obrazki. Tak sobie wówczas myślałem. Gospodarz uświadomił mnie, że są to gumy.
Słyszałem już wcześniej o tej technice, rok przed naszym spotkaniem w warszawskiej bibliotece przy Koszykowej przeglądałem stare numery FOTO (było kiedyś takie pismo o fotografii, wtedy jeszcze poważne, a nie płatny katalog reklamowy jak dziś…), i w jednym z numerów pokazano przykłady dawnych technik fotograficznych. Ponieważ wówczas niezbyt jeszcze dokładnie wiedziałem, czego tak naprawdę chcę od fotografii, albo czego ona chce ode mnie – przyjąłem to – jak to się powiada – „do akceptującej wiadomości”, uznałem to za cos bardzo interesującego, może nawet zbyt manierycznego – dalej robiłem brom. Jako się rzekło – rok później na mojej życiowej drodze pojawił się Wiesław Zieliński (jeden z najszczęśliwszych faktów w moim życiu!) i wówczas zacząłem myśleć, jak właściwie jest z tą techniką. Ona daje takie możliwości obróbki obrazu, a ja bardzo lubię ingerować w to, co zastałem…
Continue Reading